Rozdział 17
Opinia teorii wiecznego istnienia
dotycząca stanu światowych religii
Zgodnie z teorią wiecznego istnienia aktywność religii światowych wymaga całkowitej zmiany. Powinny one stać się nauką o miłości we wszystkich sferach naszej cywilizacji oraz nauką o wieczności człowieka. To znaczy, że nadszedł czas, aby religie na nowo zweryfikowały swoje nauczanie co do wieczności i miłości. Moja teoria proponuje im analityczne spojrzenie na tematy, którymi dotąd zajmowała się ich teologia, a czasem filozofia. To nowe spojrzenie na treść wiary religijnej powinno uwzględniać naukowe doświadczenia z ostatnich lat, czyli wiedzę wynikłą z obserwacji kosmosu, przyrody i ludzi. To wstępna sugestia mojej teorii dotycząca odnowy religii.
W ramach szerszej odnowy religii to nowe spojrzenie nie może się wiązać z zapisami ksiąg traktowanych dotąd jako święte, takie jak Biblia, Koran czy jeszcze inne. Badania essenceizmu kształtujące moją teorię doprowadziły do wniosku, że te święte księgi są tylko ludzkimi zapiskami tworzącymi kult. Wątpliwości pojawiły się zwłaszcza wtedy, gdy przypisywały sobie one bezpośrednio do autorstwa jakiegoś boga. Potem, jak gdyby w jego imieniu, wprowadzają one „boskie prawdy” wiary. Religie głoszą je nawet wtedy, gdy można wykazać, że spisywanie „świętych” ksiąg było inspiracją ludzi mających na celu kształtowanie kultu niosącego ze sobą władzę nad ludźmi. Zatem dla wszelkich religii teoria wiecznego istnienia proponuje zrozumienie miłości i wieczności bez świętych ksiąg.
Najbardziej wpływowa religia świata, chrześcijaństwo, dysponuje najpiękniejszą ideą mogącą poprowadzić świat do pełnego dobra. Zawarta jest ona w miłości określonej jasno przez Chrystusa. Namawiał On ludzi do bezgranicznej miłości do Ojca Niebieskiego oraz do pokochania każdego człowieka jak samego siebie. To jest główna idea chrześcijaństwa, czyli zasada, która powinna od wieków kształtować tę religię. Niestety, podczas gdy chrześcijanie deklarują, że miłość jest ich najważniejszą ideą, to w praktyce widać, że jej główny sens dotyczący naprawy świata całkiem zaginął.
Głosiciel zasady miłości, a równocześnie Odkupiciel ludzkości, Jezus Chrystus, dobrze wiedział, jak trudne jest stosowanie miłości w życiu codziennym. Metodę pełnego stosowania miłości uzupełnił jeszcze radą, że dobrze jest obdarzać miłością nawet nieprzyjaciół oraz modlić się za naszych prześladowców. Pozostawił też wiele innych nauk polecających bezwarunkową miłość. Miało to służyć odzyskaniu świata zgodnego z koncepcją Ojca, zarówno Jego, jak i naszego.
Wróćmy jednak do obecnej rzeczywistości. Niestety ta fundamentalna zasada Syna Bożego przynosi teraz największy wstyd chrześcijaństwu. Gdy prześledzimy historię tej religii w ciągu ostatnich dwudziestu wieków, to trudno zauważyć stosowanie nauk Jezusa w praktyce. Historia tej religii jest pełna przemocy, mordowania przeciwników czy palenia na stosach niewinnych ludzi w ramach inkwizycji. Jest również historią współpracy liderów religijnych z władzami świeckimi prowadzącej do całkowitego panowania nad narodami, co nazwano „sojuszem ołtarza i tronu”.
Trzeba jasno powiedzieć. Jeśli nie stosuje się w chrześcijaństwie takiej miłości, którą pokazał Jezus Chrystus, to ta religia staje się tylko przykrywką do podporządkowywania sobie ludzi i utrzymania nad nimi władzy. Jezus właśnie taką sytuację napotkał w swojej misji. Nie dał rady zmienić tego układu i sam stał się ofiarą „sojuszu ołtarza i tronu”. Analiza sytuacji ludzkości w ciągu dwudziestu wieków oraz tej najnowszej wykazuje, że rządy polityków wspieranych przez duchownych różnych wyznań religijnych od zawsze utrzymywały władzę „pana tego świata”. Jezus wielokrotnie wskazywał, że struktury religijne Jego czasów były prowadzone przez tych, którzy mają „diabła za ojca”. Być może nie chodzi dziś o niższych duchownych, ale o podległych wpływom Szatana hierarchów, biskupów, arcykapłanów, czyli wyższych duchownych. Szkoda, że nie zdają sobie oni z tego sprawy albo cynicznie nie przyjmują tego do wiadomości. W ich wykonaniu nawet najbardziej ważne idee reform religijnych prędzej czy później przechodzą pod kontrolę Szatana. Nasz świat jest bowiem cywilizacją, w której to on nad wszystkim panuje. Szkoda, że ten fakt nie jest brany poważnie pod uwagę przez przywódców religijnych.
Teoria wiecznego istnienia powstała także po to, aby przypominać duchownym wyznań religijnych, że naszym Stwórcą jest Byt Pierwoistny, który stworzył wszechświat Siłą Swej Miłości. To miłość, a nie władza, powinna być jedyną formą kształtowania naszej rzeczywistości. Moja teoria namawia liderów i duchownych wyznań religijnych do zrozumienia i przyjęcia Jezusowej koncepcji obieżyświatów, którzy mogliby samodzielnie, roznosić po świecie ideę miłości. To właściwie jedyna droga do zbawienia świata. Powinni oni zatem na nowo pokazać, czym naprawdę powinna być religia i pójść drogą wskazaną już wiele wieków temu przez Jezusa Chrystusa.