Świat bez zła a obecny świat

Gdzie właściwie teraz żyjemy?

Image_12

Bóg jest wieczny i doskonały, a także nieskończenie dobry. Takie założenie przyjąłem w poprzednich rozdziałach w trakcie analizy Jego istnienia. Boska koncepcja świata powinna być taka sama. To znaczy, że świat, czyli nasza cywilizacja, powinien być wieczny, doskonały, a przede wszystkim dobry. Po prostu idealny.

A jaki jest? Na pewno daleki od ideału. Jest niedoskonały, pełen przepowiedni o jego końcu; no i ogólnie raczej zły niż dobry. Można go nawet traktować jak wielkie miejsce pozbawione wolności. Dość trafnie oddaje naszą sytuację następujący opis. Wyobraźmy sobie, że od urodzenia żyjemy w więzieniu, odizolowani od świata jego murami. Co w takim razie wiemy o właściwym życiu? Pewnie tylko tyle, na ile pozwolą nam strażnicy kierowani przez naczelnika więzienia. Podobnie jest w naszej rzeczywistości. W poprzednim rozdziale próbowałem dokładnie wyjaśnić, kto jest „naczelnikiem” naszego „więzienia”.

Jeżeli świat oznacza całokształt naszej cywilizacji, to zarówno on, jak i ludzie na nim żyjący i tworzący tę cywilizację, stanowią w dużym stopniu zaprzeczenie pierwotnych zamierzeń Stwórcy. Różnica jest tak zasadnicza, że można nazwać świat ustanowiony przez Boga – niebem, a ten otaczający nas świat – piekłem. I tak właśnie należy rozumieć definicje nieba i piekła używane w tym opracowaniu.

Ludzie od zawsze pragnęli idealnego świata w nadziei, że będą mogli żyć w absolutnie dobrym, stabilnym i doskonałym środowisku. To pragnienie wyrażało się dążeniem do istnienia wiecznego dobra, szczęścia i prawdziwej miłości. Po prostu ludzie marzyli o czymś, co miało być ich przeznaczeniem. Większość z nich przeczuwała, że gwarantem spełnienia tych wszystkich marzeń powinien być Bóg.

Dla lepszego zrozumienia cech obecnego świata należałoby najpierw opisać idealny świat, który by powstał, gdyby na początku historii ludzkości wszystko potoczyło się zgodnie z Wolą Stwórcy. Ten idealny świat niektóre religie określają mianem Królestwa Niebieskiego. Gdyby wszystko rozwijało się zgodnie z planem Stwórcy, to dziś, po tysiącleciach takiej cywilizacji ludzkiej, żylibyśmy w świecie, którego większość elementów trudno jest sobie teraz wyobrazić.

Faktem jest jednak, że idealny świat nigdy nie powstał i właściwie nie mamy pojęcia, jak by on wyglądał. Nawet gdyby zaistniał już teraz, to byłby to wynik zbawienia. Wciąż jednak mielibyśmy kłopoty ze zrozumieniem pierwotnej koncepcji Stwórcy. Najważniejsze jest to, abyśmy wiedzieli, do czego zmierzamy i jak naprawdę powinien wyglądać świat bez zła. Poniżej przedstawiam moje uwagi na ten temat.

Na pewno na początku przywracania idealnego świata byłaby zasadnicza różnica między nowym, zbawionym światem, a tym, który rozwijałby się od samego początku bez obecności zła i pod patronatem Stwórcy. Oczywiście pewne elementy tego tworzącego się od nowa Królestwa Niebieskiego dałyby się zauważyć natychmiast, gdyż nastąpiłoby zwierzchnictwo Boga nad światem. Jednak ze względu na wielość aspektów tej przemiany, dopiero po setkach lat zobaczylibyśmy taki obraz idealnego świata, jakim był on w pierwotnych założeniach Stwórcy. Wszystko właściwie powinno zależeć od wysiłków ludzi, którzy będą pracować nad odrobieniem strat. Przed ludzkością stanie ogromne zadanie i nie wystarczy nam stwierdzenie, że idealny świat to taki, w którym wszyscy się kochają i zachowują jak bracia i siostry. Dlatego warto spróbować się dowiedzieć, co się kryje pod pojęciem Królestwa Niebieskiego na Ziemi i w świecie duchowym.

Najbardziej istotną cechą idealnego świata jest stała obecność w nim Boga. Zauważymy ją przede wszystkim w formie Jego wszechobecnego Rodzicielstwa. Da ono każdemu pewność, że jest kochany i że obejmuje go doskonała opieka Boska. Praktyczna realizacja tej opieki dokona się za pośrednictwem osób i istot ze świata duchowego, zapewniając ludziom bezpieczeństwo we wszystkich obszarach życiowych. Wszelkie niespodzianki będą miały tylko charakter odkrywania większych możliwości człowieka wobec przyrody i całego kosmosu. Rodzajem gwarancji tego bezpieczeństwa stanie się niewidzialna obecność Boskiej Energii, która harmonijnie będzie współgrała z istniejącymi formami energii i materii. Boska Energia jest potrzebna, gdyż mieszkańcy Ziemi będą zmieniać środowisko przyrody dla swoich potrzeb. Nasze środowisko w stanie „surowym” było bowiem stabilne, ale człowiek, wnosząc swoje zdolności twórcze, rozbudowuje je i dodaje inne, nowe struktury, co może naruszyć równowagę przyrody. Dlatego jest potrzebna stała siła stabilizująca je do poziomu harmonijnie funkcjonującej całości. Bożą Energią nie musi jednak zarządzać tylko sam Bóg. Tę rolę przejmą w pełni dojrzałe do tej misji jednostki, które po osiągnięciu poziomu dojrzałości, czyli doskonałości osobistej, będą mogły reprezentować Stwórcę. Do pomocy dostaną aniołów i osoby ze świata duchowego, z którymi powinni mieć łatwą łączność mentalną. Bóg pozostanie wobec świata fizycznego jakby na drugim planie, bowiem w pełni może być obecny tylko w doskonałym świecie duchowym.

Z kolei świat fizyczny stanie się jakby wielkim przedszkolem, szkołą i uniwersytetem życia. Oczywiście, zarówno ludziom, jak i aniołom, wychowującym dzieci Ojca Niebieskiego na Ziemi, powinno zależeć na Jego obecności, bowiem jako wszechwiedzący i wszechmocny, potrafi przewidywać wszelkie możliwe zdarzenia. Pozostanie On w dalszym ciągu opiekunem wszystkich Swoich dzieci, gdyż taki powinien być każdy dobry ojciec. Nie chcę teraz wypowiadać się szerzej na tematy gospodarcze, społeczne i polityczne dotyczące organizacji Królestwa Niebieskiego. Wiem, że ludzie sami ustalą, co może być dla nich dobre. Zaznaczę tylko, że w idealnym świecie system prawny powinien działać zgodnie z konstytucją opartą na prawach Bożych, a rząd pełnić rolę organizacji porządkowej i opiekuńczej. Oczywiście nie będzie wojska, policji czy więzień, ale działać powinny wszelkiego rodzaju służby porządkowe, na przykład kierujące ruchem lądowym, morskim i powietrznym. Pewnie nie zaistnieją na kuli ziemskiej osobne państwa, ale raczej jakieś wspólnoty lub strefy kulturowe. Nastąpi ogromny rozwój nauki i techniki. Pewnie większa część prac fizycznych zostanie przejęta przez wyspecjalizowane roboty. Nasze otoczenie pozostanie w maksymalnie pierwotnym stanie. Atmosfera ziemska powinna być w takim środowisku czysta i zdrowa, tak jak i żywność. Ludzkość na pewno zorganizuje sobie bogate życie kulturalne, aby rozwijać talenty i zdolności każdego człowieka. Tysiące innych spraw zostaną skutecznie podporządkowane rozwojowi poszczególnej jednostki ludzkiej, aby jak najszybciej osiągnęła ona doskonałość przygotowującą ją do życia wiecznego. Wszystko to wskazuje na zupełnie inny od obecnego poziom egzystencji na naszej planecie. O takim bytowaniu mówi się potocznie „życie jak w niebie”, bowiem niebo w tym powiedzeniu oznacza Królestwo Niebieskie zarówno na Ziemi, jak i w świecie duchowym. Cechą charakterystyczną takiego Królestwa jest stały kontakt między światem niematerialnym a fizycznym, a może nawet ewentualny kontakt z innymi obszarami istnienia w jakiejś odległej części wszechświata. Na dodatek bardzo istotną społeczną wartością w codziennych funkcjach idealnego świata będzie duchowa obecność tych osób, które zakończyły już swój pobyt na Ziemi. Dzięki otwartości na środowisko poza czasem i przestrzenią stanie się możliwe współdziałanie z aktualnymi mieszkańcami innych miejsc w kosmosie, co zaowocuje zaistnieniem jednej wielkiej, wszechświatowej rodziny ludzkiej.

Wniosek z tego jest prosty: żyjemy obecnie w piekle, a ten świat, ta cywilizacja, która nas otacza, ma raczej mało wspólnego z Bogiem, co więcej, jest po prostu antyboska. Nazwanie jej szatańską jest zupełnie zrozumiałe, gdyż tylko istota zwana Szatanem, realizująca koncepcję świata przeciwną koncepcji Boga, mogła pokierować historię ludzkości na obecne tory.

Z punktu widzenia pierwotnego planu Stwórcy ludzkość została jakby wyrzucona poza właściwą, przygotowaną przez Niego rzeczywistość. W miejsce ustanowionego dla człowieka scenariusza życia, mającego przygotować nas do szczęśliwego, wiecznego przebywania w świecie duchowym, stworzona została iluzja służąca oderwaniu nas od prawdziwego sensu istnienia. W obecnej rzeczywistości prawie wcale nie przygotowujemy się do fundamentalnej i najistotniejszej części naszej dalszej egzystencji. Wyjątek stanowią tu różne zgromadzenia zakonne i pewne nieliczne grupy ludzi, czasami działające wśród nas. Pomimo sygnałów z ich strony, dalej skutecznie zagłuszamy w sobie potrzebę przygotowania się do drugiej, najważniejszej części naszego życia. Otaczają nas struktury upadłego świata, przez wieki tworzone w dużym stopniu z inspiracji sprawcy tego stanu, Szatana. To jest jego wielkie dzieło. Właśnie z jego niedostrzegalnego fizycznie wpływu urządzamy sobie naszą codzienność, tworząc piekło. Zajmuje nam to 24 godziny na dobę i skutecznie odwraca naszą uwagę od właściwego sensu życia. Można powiedzieć, że Szatan urządził nam świat, a my to „kupiliśmy”.

Widać zatem jasno, że brak wiedzy o korzeniach zła dokonał w mentalności mieszkańców naszego globu ogromnych spustoszeń. Dziś szczególnie odczuwamy tego skutki. Filozofowie różnej maści wciąż karmią nas stwierdzeniem, że istnienie zła jest konieczne, aby prawidłowo zrozumieć dobro. To jest oczywisty absurd w świetle zamieszczonego powyżej opisu świata pod zwierzchnictwem Boga. Większość teologów dalej przekazuje nam niewłaściwą wiedzę, że Ojciec Niebieski dopuścił zło, abyśmy, mając wolną wolę, mogli wybierać między złem a dobrem. Zapominają bowiem, że Bóg tego zła nie stworzył, a więc o żadnym dopuszczeniu czy wyborze nie ma mowy. Niestety, jest to kolejna niedorzeczność, która czyni wiele zamieszania. Dlatego zwracam na to uwagę w tym opracowaniu.

Przypominam, że w idealnym świecie ludzie będą otoczeni opieką przez swoich duchowych wychowawców – aniołów. Aktywne będą też osoby ze świata duchowego, które już przeżyły swój czas na Ziemi i doszły do doskonałości. Oczywiście dzieci rozpoczynające życie w takiej idealnej rzeczywistości powinny zostać dobrze wychowane przez dojrzałych do tej roli rodziców i nauczycieli. Mają oni przekazywać im przede wszystkim prawa i zasady pochodzące od Stwórcy. Niestety, w obecnej rzeczywistości tak się nie dzieje. Co prawda działa Opatrzność Boża, ale jest ona zagłuszana przez zdewastowane standardy moralne tkwiące od tysięcy lat w naszej cywilizacji. Jesteśmy teraz prowadzeni przez Upadłego Nauczyciela z Ogrodu Eden i jego złe duchy. Równocześnie praktyczny wpływ dobrych aniołów i świętych ze świata duchowego jest minimalny, gdyż my sami nie jesteśmy gotowi na ich przyjęcie. Szkoda, że pochodzące od Stwórcy standardy dobra nie są znane w naszym codziennym życiu. Bez nich nie znamy czegoś absolutnie obiektywnego, na co można się powołać przy ocenie, co jest dobre, a co jest złe. Dlatego często w praktyce nie potrafimy odróżnić dobra od zła. Równocześnie osoby, które propagują Boskie wartości, są traktowane jak ludzie niezrównoważeni psychicznie, nawiedzeni czy w najlepszym przypadku nadgorliwcy. Dzieje się tak ze względu na zbyt duży wpływ Szatana i jego demonów. Można oczywiście starać się maksymalnie unikać ich oddziaływania, ale nie da się uniknąć wpływu otaczającego nas społeczeństwa z jego dalekimi od ideału modelami i standardami życia. Trudno bowiem odizolować nasze dzieci od obciążonego złem sytemu edukacji w szkolnictwie czy nas samych od rządów niewłaściwie wybranych polityków albo ogarniętych rządzą władzy przywódców państwowych.

Są jednak tacy, którzy widzą, że z tym naszym obecnym światem jest coś nie tak.

Można to lepiej zrozumieć, oglądając trylogię filmową pod tytułem Matrix. Z tego filmu wynika, że mogą istnieć równolegle dwa różne światy: wirtualny (nieprawdziwy) i ten prawdziwy. Ogromna większość ludzi, przeżywając życie, nie zauważa tego nienormalnego stanu, gdyż nie wyobraża sobie nic innego. W filmie Matrix władzę nad człowiekiem przejęły inteligentne maszyny, które stworzyły ludziom iluzję normalnego świata, a tak naprawdę uwięziły ich w „swojej rzeczywistości”. Nie pozwalały również zrozumieć im właściwej, prawdziwej rzeczywistości i bezwzględnie eliminowały jednostki próbujące wyjaśnić innym prawdę o ich obecnym stanie. W tym filmie dobro utożsamiane jest z prawdziwą wolnością, bowiem główny jego bohater słyszy sentencję: „Matrix cię więzi”.

Ja też, nawiązując do tej sentencji, mówię: Szatan nas więzi. Opuściliśmy świat Boga i znaleźliśmy się w rzeczywistości przypominającej wielkie więzienie, tak wielkie, że trudno zauważyć jego granice. To jest właśnie piekło, w którym żyjemy.

Wyrzucenie Adama i Ewy z Ogrodu Eden jest wydarzeniem symbolicznie przedstawiającym wykluczenie ich ze świata Boga, czyli ze sfery dobra, jakim był ten biblijny „ogród”. Przecież za jego bramą nie było jakiegoś śmietnika przeznaczonego na nieudane dzieła Stwórcy. Poza tym „ogrodem” rozpościerało się coś w rodzaju otchłani, sfery zła niestworzonej przez Boga, powstałej już po upadku Adama i Ewy. Żyjemy zatem w świecie, który „biblijnie” można nazwać „na wschód od Edenu”. To świat śmierci duchowej o bardzo ograniczonym stopniu postrzegania prawdziwej rzeczywistości. Krótko mówiąc, ta nasza cywilizacja realizuje się całkowicie poza Bogiem, to znaczy istnieje poza Jego Rzeczywistością i Jego Wolą.

W Ogrodzie Eden nastąpiło też przerwanie edukacji dzieci Bożych. Do dziś nie zbliżyliśmy się nawet w małym stopniu do poziomu poznania zaplanowanego dla nas przez Stwórcę. Mam na myśli przede wszystkim wiedzę duchową, gdyż tę fizyczną, dzięki nauce, zapewnili sobie sami ludzie. Wykluczenie człowieka z Ogrodu Eden uczyniło go zatem istotą duchowo ułomną, to znaczy niedouczoną i daleką od doskonałości. Wszechwiedzę duchową miał pierwszym ludziom przekazać Archanioł i towarzyszący mu aniołowie, ale z powodu upadku nie doszło do tego. Braku tej nauki nie nadrobiono do dzisiaj, pomimo wysiłków proroków, świętych, Jezusa Chrystusa oraz liderów niezliczonych wyznań religijnych. Szatan dalej pilnie strzeże swojej pozycji „boga tego świata”. Nie dopuszcza, aby dzieci Ojca Niebieskiego podniosły poziom swego duchowego poznania ponad ten, który uzyskały przed swym upadkiem w biblijnym „Ogrodzie”. Po opuszczeniu tego miejsca zatrzymaliśmy się bowiem w rozwoju na dość niskim poziomie. Wskutek tego bardzo słabo rozumiemy Boga, a także świat duchowy wraz z jego prawami i zasadami. Religie przekazują nam tylko szczątkowe zrozumienie Stwórcy, a właściwie ograniczają się do przedstawiania nam zasad wiary w Niego. Tymczasem nauka o Bogu i o wiecznym świecie duchowym poza czasem i przestrzenią powinna rozwijać się tak, jak rozwija się od wielu wieków myśl naukowa. Niestety, tak się nie dzieje i ten fakt przesądza o wielkiej ułomności cywilizacji ludzkiej. W świetle powyższego wywodu jestem także świadomy ułomności mojego właściwego zrozumienia idealnego stanu wszechstworzenia.

Wyobraźmy sobie, że idealny i wieczny świat jest jakby wielkim sferycznym obszarem, ogromną kulą, na której wyrósł złośliwy nowotwór. Właściwie wszyscy ludzie powinni żyć w tej kuli mieszczącej w sobie Królestwo Niebieskie. Tymczasem, jak do tej pory, nikt w niej nie mieszka, ponieważ wszyscy ludzie pozostają poza tą kulą, właściwie w owym swojego rodzaju nowotworze, który wciąż tkwi na jej powierzchni i żywi się jej kosztem.

rys_12

Wygląda na to, że środowisko, w którym żyjemy, to tylko chora degeneracja świata pasożytująca na dziele Boga. W oparciu o ten zdegenerowany stan powstała nowa struktura, która udaje właściwy świat. Reasumując, nasza obecna cywilizacja jest nie tylko sztucznym, ale również chorym tworem, który z czasem musi ulec likwidacji. Jest to bowiem twór niezgodny z Wolą Boga, a to oznacza, że nie jest wieczny.

Łatwiej teraz zrozumieć słowa zapisane w Biblii: „Królestwo moje nie jest z tego świata.” (J 18, 36) albo „(…) z nieba zstąpiłem(...)” (J 6, 38), gdyż dotyczą one kogoś, kto przynależy do kuli, ale chwilowo wszedł do przylepionego do niej nowotworu. Taką osobą był właśnie Jezus Chrystus. On oraz ludzie rozumiejący pierwotny cel stworzenia świata i żyjący w takim piekle to osoby niepasujące do rzeczywistości, jakby obce na Ziemi. Równocześnie ich życie jest stale zagrożone. Są jak owce wśród wilków.

Możemy teraz wyobrazić sobie, co chciał zrobić Jezus. Po prostu miał zamiar wyprowadzić nas z tego nowotworu, czyli z piekła na Ziemi. To był Jego sposób na przywrócenie nam życia. Nie został On jednak rozpoznany jako ten prawdziwy przewodnik, choć mówił o Sobie: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem” (J 14, 6). Ludzie w Jego czasach zamknęli sobie drogę do Królestwa Niebieskiego, a prawdę zastąpili nieprawdą, czyli złem. Naród żydowski, wybierając nieprawdę, stracił kilka tysięcy lat budowania drogi do Królestwa Niebieskiego i kilka tysięcy lat wysiłków swoich postaci centralnych przygotowujących go na przyjście Zbawiciela. I w tej nieprawdzie żyje do dziś.

Nieprawda jest złem, a zło bardzo łatwo tworzy się wokół nas. Inaczej jest z dobrem, które w naszej rzeczywistości tworzy się z wielkim mozołem. Aby zbudować dom, potrzeba wielu miesięcy, a nawet lat wytężonej pracy. Jednak taki dom można zniszczyć w ciągu paru sekund, na przykład wysadzając go w powietrze za pomocą dynamitu.

Prawda jest dobrem, które poznajemy latami, a nawet w ciągu wielu wieków. Tymczasem nieprawda, tak jak i zło, potrafi zniszczyć prawdę w kilka sekund. Tak właśnie funkcjonuje upadły świat, czyli nasze piekło.

Jak to się dzieje, że Szatan panuje nad ludźmi, czyli po prostu nad naszym światem?

Jak już pisałem, w wyniku upadku pierwszych ludzi powstała sfera funkcjonująca poza pierwotną strukturą tworzącego się świata, nigdy nieplanowana przez Stwórcę. Ta sfera to upadły świat. Jest ona zupełnie poza Bogiem i poza Jego kontrolą. Może w niej więc funkcjonować zupełnie inne życie, niż w rzeczywistości przewidzianej planami Stwórcy.

W Ogrodzie Eden Ojciec Niebieski ostrzegł Swoje dzieci, że spożycie „zakazanego owocu” pociągnie za sobą niechybną śmierć. Stanowiło to niezwykły wyjątek wobec wszystkich innych „owoców z drzew tego ogrodu”. Był to sygnał o możliwości pojawienia się skrajnie niebezpiecznego stanu, istniejącego poza Bogiem, czyli stanu śmierci duchowej. Jest ona wyjątkiem od wieczności i nieśmiertelności, które wywodzą się od wiecznego i nieśmiertelnego Boga. Nie ma On w sobie śmierci, a więc nie jest jej źródłem. Jeśli się ona pojawiła, to na pewno nie pochodziła od Niego i nie miał On z nią nic wspólnego. W takim razie w Ogrodzie Eden nastąpiła unikalna, wyjątkowa sytuacja, niepochodząca od Boga i będąca jakby złośliwym nowotworem. Wytworzyli ją pierwsi ludzie kierowani przez Archanioła Lucyfera. Powstał wyjątek w stworzonym przez Boga wszechświecie, który był nie tylko śmiercią, ale jakimś nieznanym Mu stanem. Ten stan śmierci można zażegnać tylko przez powtórne narodzenie. Będę o tym pisał w rozdziale o zbawieniu.

A zatem pierwsza para ludzi „spożyła” ten wyjątkowy „owoc” i, zgodnie z zapowiedzią Stwórcy, umarła. Oczywiście Adam i Ewa żyli dalej fizycznie, ale stali się martwi w świecie pod zwierzchnictwem Boga i zaczęli nieznaną dla Stwórcy formę egzystencji w zupełnie nowym świecie będącym piekłem. Według tego rozumowania wszyscy ludzie rodzący się od tego czasu na Ziemi, łącznie z nami obecnie żyjącymi, są duchowo martwi. Dziedziczymy bowiem śmierć od jej nosiciela, Szatana. Nosimy ją w sobie w postaci upadłej natury.

Pierwsi ludzie wskutek upadku zostali jakby „nasączeni” złem. Na dodatek to zjawisko ma charakter dziedziczny. Od pierwszych chwil pojawienia się na świecie każdego nowego człowieka działa na niego coś w rodzaju „algorytmu” zła. Pomimo że osoba duchowa, którą Stwórca nas obdarza, jest czysta, czyli bez zła, to natychmiast po naszych narodzinach ten „algorytm” tworzy w nas upadłą naturę. W krótkim czasie zagłusza ona skutecznie tę pierwotną. Dlatego, w odróżnieniu od Boga, znamy zarówno dobro jak i zło. Znajdujemy się więc jakby pośrodku, między Bogiem a Szatanem, to znaczy między Tym, który zna tylko dobro, a tym, który zna tylko zło.

Upadła natura w pierwszej kolejności przejawia się brakiem bezpośredniego kontaktu z Bogiem, niemożnością dostrzegania Jego pierwoistnych praw i zasad, a także nierealizowaniem właściwego przebiegu życia przypisanego człowiekowi. Wykazałem, że ma ona swoje korzenie w procesie upadku w Ogrodzie Eden. Wtedy to „ojcem” ludzkości stał się Szatan. Wszystkie jego intencje, myśli i sposoby działania, powstałe w nim w trakcie upadku ze stanu dobrego Archanioła Lucyfera do stanu złej istoty zwanej Szatanem, przeniosły się na ludzi. Stali się oni jego spadkobiercami w nowym, złym królestwie zwanym piekłem. Ucieleśniona w osobowości Szatana upadła natura została odziedziczona przez wszystkie osoby duchowe ludzi przychodzących na świat w upadłym świecie. Funkcjonuje ona obok naszej pierwotnej natury. Niestety, ta pierwotna nie rozwinęła się wystarczająco i została zagłuszona przez tę upadłą. Religie nazywają to, co się stało w Ogrodzie Eden, grzechem pierworodnym i jednomyślnie wyrażają przekonanie, że ten grzech jest dziedziczony przez wszystkich ludzi, niezależnie od naszej woli. Po prostu rodzimy się z tym grzechem, który uzewnętrznia się stale w postaci upadłej natury. Zarówno grzechu pierworodnego, jak i upadłej natury nie da się zwyczajnie usunąć z człowieka. Dlatego ludzkość potrzebuje zbawienia, które w dużym skrócie jest procesem odwrotnym do procesu upadku pierwszych ludzi. O zbawieniu napiszę w innym miejscu, a teraz muszę wyjaśnić podstawowe cechy upadłej natury człowieka.

Działanie upadłej natury widać wyraźnie w niewłaściwej ocenie Wszechwiedzy Stwórcy i Jego udziału w tworzeniu dobra. Obciążona upadłą naturą osobowość człowieka nie pojmuje, w jaki sposób funkcjonuje Bóg. Upadli ludzie nie są w stanie uznać faktu, że Bóg nie zna zła i nie uczestniczy w życiu upadłego świata. Tymczasem tylko my znamy dobro i zło. W oparciu o nasz stan narzucamy sobie wizję Stwórcy znającego zarówno dobro jak i zło. Ta wizja odnosi się też do oceny, że Bóg o wszystkim wie, łącznie z faktem istnienia zła i wszystko może, łącznie z możliwością zniszczenia zła w każdej chwili. Ja jednak twierdzę, że Bóg nie może znać czegoś, czego nie stworzył oraz nie może zniszczyć czegoś, czego nie zna. Z całą świadomością używam twierdzenia, że nie zna On zła oraz nie może bez udziału ludzi samodzielnie go zlikwidować. W tej sytuacji jedynym wyjściem jest poleganie na działaniu naszej pierwotnej natury, aby choć trochę zrozumieć Stwórcę.

Tak jak pisałem przedtem, te cechy wytworzyły się w procesie upadku Archanioła i pierwszych ludzi. W trakcie upadku nastąpiło przewrócenie „do góry nogami” hierarchii stworzonego świata. Ludzie przyjęli koncepcję rozumienia rzeczywistości od Archanioła, a odrzucili koncepcję Stwórcy, gdyż nie wprowadzili w życie ostrzeżenia o niespożywaniu „owocu”. W ten sposób zło przeniknęło w sferę osobowości człowieka i stało się źródłem upadłej natury, czyli czegoś na kształt wypaczonego charakteru. Na co dzień każda cecha naszej upadłej natury uzewnętrznia się w częstej dominacji zła nad dobrem, w praktyce – kłamstwa nad prawdą. Owocuje to przede wszystkim brakiem znajomości prawd i zasad od Boga. Wszelka władza, nawet ta demokratycznie wybrana, ma tendencję do dominowania nad ludźmi, zabierania im wolności, zmuszania ich do postępowania według jej zasad, które rzadko mają coś wspólnego z pierwotnymi regułami życia, przygotowanymi przez Stwórcę. W Ogrodzie Eden Archanioł, sługa Boga i człowieka, zapanował bezprawnie nad dziećmi Boga. Ten stan przeniósł się na nasze życie społeczne, ponieważ wciąż różni tyrani, możnowładcy lub źli przywódcy rządzą ludzkością, skłaniając nas do tworzenia zła nawet na dużą skalę. Wspomnę tu tylko o fenomenie Adolfa Hitlera, który potrafił negatywnie wpłynąć na potężny naród, skłaniając go do uczestnictwa w okrucieństwach rozpętanej przez siebie wojny. Doszło do niesłychanego ludobójstwa, które nigdy wcześniej w tej skali nie zdarzyło się na naszej planecie.

Proces upadku wykazał również, że dziedzictwo zła przenosi się przez akt seksualny, który w pierwotnym zamiarze Stwórcy miał służyć czemuś krańcowo odmiennemu: przenoszeniu dziedzictwa dobra od Boga. Przekazywanie życia w Jego imieniu wynika z działania siły miłości i powinno być najszczęśliwszym wydarzeniem dla każdego człowieka. Tymczasem ten akt i jego skutki są kolejnym podstawowym mechanizmem służącym do utrzymywania naszej upadłej natury. Zapewne każdy wie o degeneracjach seksualnych, o krzywdach wyrządzanych przez żądze seksualne, o przestępstwach i zbrodniach na tym tle. Pomimo tysięcy lat cywilizacji ludzkiej nigdy i nigdzie nie udało się zaradzić temu problemowi, który niestety dominuje w stosunkach międzyludzkich. To, co miało przynosić największe szczęście i radość, teraz bywa źródłem nieprzerwanych nieszczęść i tragedii. Tak jest, ponieważ upadłej natury nie da się wykorzenić żadnymi metodami dydaktycznymi ani nawet środkami przymusu prawnego. Ludzką cywilizację można naprawić tylko poprzez proces zbawienia, którego sens powinien zrozumieć każdy człowiek. Na razie jednak nasza upadła natura niezmiennie podtrzymuje istniejące piekło.

Można tu jeszcze użyć innego sposobu na wytłumaczenie naszej obecnej sytuacji.

Szatan przejął kontrolę nad pierwszymi ludźmi, gdy jeszcze jako Archanioł Lucyfer wychowujący dzieci Boga, zapragnął najwyższego poziomu miłości, do którego nie miał prawa. To oznaczało jego sprawcze uczestnictwo w „spożyciu owocu” w Ogrodzie Eden. Mając pozycję nauczyciela i wychowawcy dzieci Boga, użył jej i dalej używa, aby panować nad ludzkością. Nielegalnie kontynuuje powierzoną mu pierwotnie misję, do której już utracił prawo. Przez to jednak stał się ojcem i bogiem dla wszystkich pokoleń ludzkości. Zamknął ludzi jakby pod wielkim szklanym kloszem i chce być w nim całkowicie wszechwładny. W ogromnej części przypadków jego działanie jest skuteczne. Wstrzymał bowiem duchowy rozwój ludzkości na poziomie nie wyższym niż ten, do którego doszli pierwsi ludzie w Ogrodzie Eden. Dzięki temu wciąż ma przewagę nad „swoimi” wychowankami. Rządzi zatem w tym „szklanym kloszu”, a przede wszystkim uniemożliwia ludziom zrozumienie, jak powinno wyglądać Królestwo Niebieskie na Ziemi i w świecie duchowym. Dlatego nasza wiedza o zjawiskach metafizycznych jest taka mizerna. W interesie Szatana leży to, aby Nasz Ojciec Niebieski był gdzieś daleko od Swoich dzieci, odległy i nieosiągalny, tajemniczy i niezrozumiały. Dodatkowo, celem odciągnięcia ludzi od Jego poznawania, czyni nieustanne wysiłki, aby nauka o Bogu praktycznie się nie rozwijała i była blokowana przez zakazy i dogmaty głoszone przez religie. Tak samo jest z Jezusem Chrystusem. Nieświadomi jego działania przywódcy różnych wyznań chrześcijańskich odsunęli Jezusa na niedostępne niebiosa zamiast pozostawić Go wśród ludzi, aby na co dzień pozostawał towarzyszem naszego życia. Dzięki tej sytuacji Szatan wciąż może być bardzo blisko nas. Żyjemy zatem pod tym „kloszem” jak w klatce, oddzieleni od Naszego Stwórcy i od dobrego świata duchowego. To jest właśnie nasza upadła cywilizacja.

W związku z powyższą konkluzją można pokusić się o stwierdzenie, że w naszym świecie wszystkie instytucje mniej lub bardziej służą Szatanowi, działając w ten sposób na rzecz utrzymania jego władzy nad ludźmi. Nie ma tu żadnych wyjątków. Bez względu na to, czy jest to instytucja gospodarcza, społeczna, polityczna, naukowa, edukacyjna czy religijna, służą one do podtrzymania panowania „władcy tego świata”. Szczególnie może dziwić umieszczenie na tej liście instytucji religijnych, to znaczy kościołów, związków czy ruchów wyznaniowych. Ucząc wiary w Boga, powinny one nieprzerwanie przestrzegać przed potęgą upadłego Archanioła Lucyfera, który zajął miejsce Boga. Jednak rzadko to robią, jakby miały coś innego, ważniejszego do zrobienia. Wiadomo przecież, że takie przypominanie o istnieniu Szatana nie leży w jego interesie. On stale ukrywa swoją tożsamość i bardzo nie chce, aby organizacje religijne pokazywały jego wszechobecność w społeczeństwie. Dopóki więc duchowni nie zaczną działać wbrew jego interesom, ich aktywność nie będzie związana z najważniejszym zadaniem, które powinno stać się ich prawdziwą misją. Tymczasem ich działalność wypełnia tylko drugorzędną niszę w społeczeństwie, jakby wydzielone miejsce poza codziennym życiem. Zwykle mają okazałe budynki i dobre warunki do egzystencji dla duchownych. To pozwala Szatanowi kontrolować te instytucje, dając im ułudę, że coś robią na rzecz zbawienia. To rutynowo uspokaja zarówno ich przywódców, jak i wyznawców. Ludzie co pewien czas wykonują jakieś praktyki wyznaniowe i mają spokojne sumienie, że spełniają swoją powinność wobec Boga. Tak oto bardzo ważna aktywność ludzka na rzecz przywrócenia Królestwa Niebieskiego jest kierowana na boczny tor. Na dodatek każde odchylenie od obowiązującej normy jest bezwzględnie likwidowane przez Szatana rękami ludzi. Przykładem jest sam Jezus, którego działalność próbowali zlikwidować przede wszystkim ówcześni duchowni. Gdyby któryś z Jego apostołów przyszedł do synagogi i zapytał jakiegokolwiek kapłana, czy ma pójść za Jezusem, to pewnie otrzymałby negatywną odpowiedź. Tak też jest w czasach obecnych. Ortodoksyjne instytucje wyznaniowe bardzo pilnują, aby nikt nie naruszał ich pozycji, szczególnie nauczaniem o potędze Szatana i o słabości ludzkiej wobec niego. Dlatego tak długo trwa upadły świat.

Tak oto Szatan niezmiennie trwa niewidoczny i jakby nieobecny za kulisami naszej cywilizacji. Jednak to on właściwie ma decydujący wpływ na całokształt naszego życia. A przebywanie w piekle jest dla większości ludzi raczej trudnym doświadczeniem, a czasem nawet wielkim cierpieniem.

Muszę jasno podkreślić, że żyjemy jakby zamknięci w „getcie”, nadzorowani przez Szatana i oddzieleni od świata Boga. Powstał zatem „mur”, „ściana” albo inaczej bariera między światem fizycznym a duchowym. W związku z tym nie znamy czekającego na nas świata duchowego, nie mamy pojęcia, co w nim jest, jak się tam żyje oraz co się dzieje z nami po wejściu do niego. Stoimy wciąż bezradnie przed granicą między rzeczywistością czasoprzestrzeni a sferą poza czasem i przestrzenią.

Reasumując, trzeba stwierdzić, że nasz świat jakby pogrążył się w otchłani. Powstało piekło istniejące zupełnie poza Bogiem. Istotną nadzieją jest to, że ten stan kiedyś się skończy. Będę o tym pisał w następnym rozdziale o końcu świata:

Koniec świata”,

 

Bóg a obecny świat”,

 

Bóg nie zna zła”.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Wizja wieczności  “ISTOTA”