Serce Boga

Image_10

Źródło Miłości i Początek Dobra

Zapewne każdy z nas jest przekonany, że ma serce.

Nie chodzi tu oczywiście o nasz organ będący swoistą pompą ssąco-tłoczącą ukrytą w klatce piersiowej. Mam na myśli ośrodek naszej osobowości, źródło dobrych uczuć oraz głębię naszego jestestwa. Serce to miejsce, w którym rodzą się najważniejsze życiowe decyzje i z którego powinno wychodzić tylko samo dobro. To ono decyduje o naszym człowieczeństwie.

Przypominam, że wszyscy jesteśmy zrodzeni „na obraz i podobieństwo” Boga, to znaczy, że serce odziedziczyliśmy po Nim. Zatem, tak samo jak w przypadku człowieka, Serce Boga to najgłębszy i najważniejszy atrybut Jego Osobowości (gdyż Bóg jest Osobą).

Serce Boga jest ośrodkiem i rdzeniem Jego Osobowości oraz tym, co czyni Go Ojcem Niebieskim. Znajduje się Ono jakby pośrodku całego wszechstworzenia. Jest źródłem Jego odwiecznej Miłości, czyli jakby Centrum, z którego wszystko bierze początek. Oczywiście, trudno mówić w przypadku Boga o jakimś konkretnym centrum, źródle czy początku. My, opisując zjawiska transcendentne, dostosowujemy nasze słownictwo do ziemskiej miary czasu i do trójwymiarowej przestrzeni. Jednak dopiero wyjście poza te ograniczenia, do sfery poza czasem i przestrzenią, może zbliżyć nas trochę do zrozumienia Sedna Osobowości Boga.

Serce Boga to Serce Stwórcy. Zrozumienie Jego Serca może pozwolić w pełni zrozumieć, kim On jest, czym jest świat duchowy i w ogóle, w jaki sposób następuje istnienie poza czasem i przestrzenią. Należy zatem wysilić całą swoją wyobraźnię i zdolność wychodzenia poza granice czasoprzestrzeni, aby pojąć problem istnienia nie tylko samego Boga, ale przede wszystkim Jego Serca. Ten wysiłek warto zacząć od zrozumienia, że zarówno nasze serce jak i Jego Serce są pomostem między sferą poza czasem i przestrzenią a czasoprzestrzenią.

Zrozumienie tego faktu jest konieczne, aby uświadomić sobie Boski akt stwórczy jako akt rozwoju Samego Boga. Głównym celem Stwórcy jest kształtowanie nowych bytów na Jego „obraz i podobieństwo”. Właśnie w Jego Sercu „pojawiła się” idea współistnienia z Nim Jego dzieci, czyli ludzi dziedziczących Jego Osobowość. Oczywiście, trudno jest mówić o konkretnym momencie „pojawienia się” tej idei, gdyż nastąpiło to poza czasem i przestrzenią. Lepiej więc przyjąć, że idea zaistnienia dzieci Bożych była w Bogu od zawsze.

Wyjaśniłem przedtem, że początek osoby duchowej wywodzi się z Serca Boga. Dodałem również, że przyczyną powstania widzialnego wszechświata, czyli naszej czasoprzestrzeni, była jedyna w swoim rodzaju możliwość wychowania w nim wiecznych osób duchowych, równie doskonałych, jak ich Twórca. Istniejący fizycznie wszechświat jest zatem niezbędny, aby mogły wciąż powstawać nowe istoty odzwierciedlające przymioty Ojca Niebieskiego. Przed każdym człowiekiem stoi więc fundamentalne zadanie, aby zrozumieć, że jest prawdziwym dzieckiem Boga.

W tej sferze leży cała przestrzeń dla naszego odkrywania w Nim Naszego Ojca. Wśród poszukiwań prawdy, miłości i dobra pochodzących od Niego powinno się najpierw odczuć coś, co nazywam dotknięciem Serca Boga. Wytłumaczę to na konkretnym przykładzie, ponieważ nie jestem w stanie inaczej tego opisać. Dlatego z pewnym wyprzedzeniem nawiążę teraz do tematów będących treścią późniejszych rozdziałów.

Najpierw wczułem się w sytuację, która nastąpiła tuż po upadku Adama i Ewy. Poczułem wówczas samotne Serce Ojca, który w raju utracił Swoje dzieci. Potem, gdy Kain zabijał Abla, odczułem ból, zrozumiawszy, jak znika szansa na pierwszy krok do naprawy grzechu pierworodnego i powrotu ludzi na łono Ojca. Jednak największy ból serca odczułem, gdy opuszczony przez wszystkich Jezus, Jego Syn, szedł na śmierć krzyżową. W tamtym czasie opuścili Go najbliżsi uczniowie, jeden z nich wydał Go oprawcom, a ten najlepszy, najukochańszy, zaparł się Go podczas Jego przewodu sądowego. Czy ktoś zgłosił się wtedy, by oddać życie za Jezusa? Czy ktoś pamiętał Jego słowa: „(…) nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13)?

Co wówczas działo się w Sercu Boga? Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie Jego stan? Gdy uzmysłowiłem sobie to wszystko, zrozumiałem, że samotność serca jest najwyższym poziomem opuszczenia, jaki sobie można wyobrazić.

W pewnym momencie coś z tego Boskiego stanu dotknęło właśnie mnie, osobiście. Poczułem bowiem tę niewyobrażalną samotność Ojca Niebieskiego. Gdy w tym stanie doszły do mnie słowa Jezusa: „Boże Mój, Boże Mój, czemuś mnie opuścił?”, to naprawdę zrozumiałem, co to znaczy być całkowicie opuszczonym. To wówczas pokochałem Ojca Niebieskiego i tak już jest do dziś.

Często się mówi, oczywiście w przenośni, że komuś serce pęka z żalu, że ktoś ma rozdarte serce z powodu utraty osoby bliskiej, że komuś serce krwawi z żalu. Słowa te oznaczają, że ból i żal sięgnęły do samej głębi naszego jestestwa. Są to przeżycia nieporównywalne z niczym innym i tylko osobiste doświadczenie takiego stanu może nam dać wyobrażenie o ogromie bólu i cierpienia.

To wszystko pomogło mi zrozumieć jeszcze jedną istotną okoliczność. Mianowicie, że Serce Boga nigdy nie opuszcza człowieka. Bóg, dając nam część Samego Siebie, czyli zalążek osoby duchowej i cząstkę Swego Serca, w pewnym sensie staje się obecny w nas na zawsze. Ta cząstka tkwi w nas na wieki i nic nie może jej z nas usunąć lub jej zniszczyć.

Jestem w pełni świadom tego stanu rzeczy od momentu, gdy doznałem wspomnianego powyżej uczucia dotknięcia Serca Boga. Od tego czasu doznaję stale działania miłości Boga jako mojego Ojca, doświadczam czegoś na kształt pewności, że On jest mi bardzo bliski. To znaczy, że jestem jakoś połączony więzią miłości płynącą od Naszego Ojca, na którą wciąż staram się odpowiadać, zapewniając Go o moim uczuciu. Dlatego moje porozumiewanie się z Nim nie ma charakteru zwykłej modlitwy. Jest to rozmowa z Kimś, co prawda nieuchwytnym moimi zmysłami, ale obecnym we wszechświecie. Mówię do Niego całym sobą o tym, że Go kocham i wtedy łzy same napływają mi do oczu. Najczęściej rozmawiam z Nim, jadąc sam samochodem i zdarza mi się wówczas, że muszę zatrzymać się na poboczu drogi, gdyż łzy nie pozwalają mi dalej jechać. To są łzy miłości, a płacz odczuwam całym sobą. To wszystko nazywam dotknięciem Serca Boga. Tylko w ten sposób jestem w stanie wytłumaczyć to uczucie.

Jestem pewien, że w samym jądrze naszej osobowości tkwi odziedziczona od Boga świadomość Jego praw i zasad funkcjonująca w postaci naszego sumienia, jak również cząstka Jego Serca będąca naszym sercem. To właśnie oznacza obecność Boga Ojca w nas – Jego dzieciach.

Możemy się oczywiście zastanawiać, dlaczego większość ludzi tego nie czuje. Wynika to niestety z faktu, że żyjemy w cywilizacji, w której niełatwo odczuć bezpośrednią więź z Bogiem, a nasze sumienie najczęściej jest zagłuszane problemami codziennego życia.

Czasami ludzie podświadomie czują, że tkwiące w nich ukryte sumienie, czyli coś, co funkcjonuje gdzieś głęboko w człowieku, ma wpływ na ich życie codzienne. Dowodem na to są liczne przysłowia i potoczne powiedzenia w stylu: „czyjeś uczucie pochodzi z głębi serca” czy „kogoś ruszyło sumienie”, a także ostra reprymenda w stylu „ty chyba nie masz Boga w sercu!”.

Nieliczni, którzy odczuwają obecność tej cząstki Serca Boga w sobie i próbują postępować zgodnie z jej impulsami, są często wytykani palcami przez innych jako osoby nienormalne lub nawiedzone. Co w takim razie można powiedzieć o Jezusie, który w zdawał sobie sprawę z pełnej obecności Serca Boga w Sobie? Mówił przecież o tym publicznie, a w Swoim postępowaniu kierował się zawsze tym Boskim Źródłem Miłości.

Chcę jeszcze raz uzmysłowić wszystkim fakt, że będąc dziećmi Boga, mamy cząstkę Jego Serca w sobie. Właśnie przez nią Bóg utrzymuje więź z najgłębszą częścią naszej osobowości, choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Chciałbym, żeby wiedza o jej istnieniu i działaniu była powszechna.

Reasumując: powyższe świadectwo, można powiedzieć, że stan naszego serca decyduje o naszej osobowości.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Strona internetowa - ISTOTA -”Dotyk wieczności”