Bóg jako Ojciec Niebieski

Bóg jako Rodzic i uczestnik ewolucji

Próbuję opisać Boga: krok 6

Wyobraźmy sobie ojca przygotowującego się do narodzin swojego dziecka. Ma ono stać się spełnieniem jego wszelkich marzeń. Dlatego przygotowuje on wszystko, co będzie według niego potrzebne temu dziecku do rozwoju i dla dojścia do dojrzałości. Przede wszystkim szykuje dla niego nowe miejsce do życia. Tworzy w myślach plan pięknego pokoiku, w którym zamieszka jego nowo narodzony potomek, umieszcza ten pokoik w wielkim domu, gdzie cała przestrzeń jest doskonale przemyślana. W swojej wyobraźni umiejscawia ten dom w najpiękniejszym ogrodzie, gdzie ptaszki i różne zwierzątka będą umilać życie mieszkańcom. Wszystko to w najdrobniejszych detalach powstaje całkowicie w umyśle ojca. Zanim dziecko przyjdzie na świat, kochający rodzic zaczyna dla niego budowę takiego wyśnionego środowiska.

Gdyby ktoś z zewnątrz obserwował od tego momentu działalność takiego ojca, to zobaczyłby rozwijającą się sytuację jakby od samego początku, czyli stworzenie wygodnego domu w pięknym ogrodzie. Ujrzy zatem robotników, którzy robią wykopy pod budowę domu według podanych wymiarów. Będzie widział powstające fundamenty i mury, montowany dach i okna, a potem instalacje techniczne oraz wyposażenie budynku. Wewnątrz tego domu pojawi się wiele pomieszczeń, a wśród nich piękny pokój dziecinny wyposażony we wszystko co niezbędne do życia.Na koniec zobaczy sadzenie drzew i kwiatów wokół domu. Zdawać by się mogło, że ten obserwator widział cały proces powstania tej siedziby. Czyżby? Tak naprawdę oglądał tylko drugi etap stwarzania rzeczywistości, coś na kształt obserwowanej przez nas ewolucji w przyrodzie. Jest to niewątpliwie tylko część dzieła i na dodatek oglądana jakby od połowy. Początkiem była bowiem miłość ojca do przyszłego dziecka oraz wynikający z niej cały plan jego uszczęśliwienia, wychowania i doprowadzenia go do doskonałości. Tego wszystkiego nie mógł widzieć obserwator z zewnątrz i dlatego może on nie zrozumieć całego sensu powstania takiego domu.

Tak samo mogło być w przypadku Stwórcy i z naszą rzeczywistością. My – niczym obserwator z powyższego opisu – postrzegamy tylko rozwijającą się przyrodę w formie ewolucji wszelkich gatunków roślin i zwierząt oraz fakt, że na końcu pojawił się człowiek. Tymczasem, w świetle poprzedzającego wywodu, prawdziwe jest stwierdzenie, że to człowiek zaistniał jako pierwszy i główny powód stworzenia. Właśnie jemu potrzebna była przyroda w wysokim stadium rozwoju, zwierzęta, rośliny, pierwotniaki, minerały, atomy i w końcu cząstki elementarne wywodzące się z niewidzialnej energii. Najpierw jednak ta wizja rzeczywistości zrodziła się w umyśle Stwórcy jako doskonale przemyślany plan. My dostrzegamy tylko jego realizację. Możemy zatem poznawać wyłaniające się z niewidzialnej energii cząstki elementarne tworzące atomy, które potem łączą się i tworzą cząsteczki. Dalej powstają związki chemiczne, minerały i cała nieożywiona część wszechświata. Następnie pojawia się życie w przyrodzie. Przy okazji warto podkreślić, że nauka, nieuwzględniająca ingerencji Stwórcy, dotychczas nie wykazała wiarygodnie, skąd pochodzi życie. Żywą przyrodę tworzą rodzące się rośliny i zwierzęta, a w końcu w tym środowisku pojawia się człowiek. Wszystko to, począwszy od cząstki elementarnej i atomu, a skończywszy na rozwiniętych formach życia, osiąga doskonałość na swoim poziomie i jest zakończoną formą. Na każdym poziomie jest jednak potrzebny „zastrzyk” nowej myśli i energii, zgodnie z przewidzianymi w pierwotnym planie możliwościami. Tworzy on kolejny poziom, który również nieuchronnie zmierza do doskonałości.

Ewolucja, być może, pokazuje prawidłowo część procesów zachodzących na Ziemi, ale jej perspektywa jest ograniczona i nie pozwala w pełni wyjaśnić sensu powstania wszechświata.

Przeciętny człowiek jest przekonany, że gatunki zwierząt ewoluują stopniowo, w zależności od zmieniających się warunków w przyrodzie. To w zasadzie oznacza, że zmiany klimatyczne i środowiskowe prowadzą do przekształceń istniejących form życia na Ziemi, a dokładniej wpływają na powstawanie bardziej rozwiniętych organizmów.

To tylko częściowo jest prawdą. Zwykle w życiu, jak i w naturze, jeśli nie ma zewnętrznego dopływu wiedzy i energii, automatycznie wytwarza się stagnacja, a nawet degradacja istniejących form. Przyroda w naturalny sposób wraca do swojego oryginalnego stanu. Na przykład, jeśli gdzieś w lesie postawimy krzesło wykonane z niektórych gatunków drzewa, to po pewnym czasie wyrośnie z niego drzewo. Krzesło, choć jest formą bardziej zaawansowaną, wróci do stanu, z którego powstało.

Formy materialne stworzone przez człowieka, na przykład budynki, domy czy samochody, wystawione na działanie czynników atmosferycznych, stopniowo się degradują i po pewnym czasie rozsypują się w proch.

Znane jest również zjawisko wyginięcia wielu gatunków roślin i zwierząt z powodu sprawczego działania człowieka. Okazało się ono bardziej decydujące niż siły ewolucji. Ten sam człowiek, który wyniszczył wiele form życia, wciąż  tworzy nowe odmiany zwierząt i roślin. W tym ostatnim, twórczym dziele zachowuje się jak Stwórca, w pewnym sensie Go zastępując. W ten sposób nie tylko Bóg, ale i człowiek staje się uczestnikiem ewolucji.

Przytoczone powyżej obserwacje przeczą potocznemu pojmowaniu teorii ewolucji. Oczywiście naukowcy zauważyli te zjawiska i próbują inaczej interpretować zmiany w naturze, na przykład za pomocą mutacji. Jednak żadna teoria nie zmieni faktu, że aby coś mogło przejść z formy niższej do wyższej, musi nastąpić twórczy wkład wiedzy, która nie może pochodzić znikąd. W tym widzę rolę samego Stwórcy lub ingerencję człowieka.

Wyobraźmy sobie schody jako obrazowe przedstawienie tego stanu rzeczy. Na każdym poszczególnym stopniu można doprowadzić istniejące formy do doskonałego stanu, ale przejście do wyższego stopnia jest możliwe jedynie po uzyskaniu odpowiedniej porcji energii czy wiedzy.

W całym wszechświecie panują uniwersalne zasady istnienia, które my już tutaj zastaliśmy i które tylko poznajemy. Skrupulatnie odkrywamy już istniejące i funkcjonujące niezależnie od nas prawa fizyki, chemii, biologii itd. Są one poznawalne i wskazują na logiczną całość, jak uniwersalność kodu genetycznego, którym rozszyfrujemy informację o budowie białek zapisanej w DNA komórek każdego organizmu. Świadczy to o dużym prawdopodobieństwie istnienia jednego inteligentnego źródła. Ewolucja jest tylko fragmentem całości zjawisk zachodzących we wszechświecie. My najczęściej podziwiamy rezultaty nieznanego nam mechanizmu przemian lub odtwarzamy to, co zdołamy zrozumieć ze zmian ewolucyjnych.

Ewolucja jest w grupie takich pojęć jak rozwój, przyrost, mutacja lub inne tego typu przemiany. Ich nieodłączną zasadą jest dążenie do ciągłego postępu. Takie zjawisko nie może istnieć bez celu i sensu, ponieważ wszystko, co bezsensowne i niecelowe, szybko zanika bez śladu. Tymczasem ewolucja płynie jakby w korycie rzeki, które było już wcześniej ukształtowane i zmierza do konkretnego celu ustanowionego zgodnie z istniejącymi od zawsze prawami i zasadami. Jest więc prawdziwym, ale tylko powierzchownym elementem opisu rzeczywistości.

Chciałbym teraz przeanalizować i porównać proces rozwoju przyrody na planecie Ziemia z procesem rozwoju cywilizacji ludzkiej. Jest mi to potrzebne, gdyż stawiam tezę, że te dwa procesy, to znaczy przemiany w przyrodzie i przemiany cywilizacyjne, mają podobną „psychikę”. Wynika to z moich poprzednich rozdziałów, według których autorem rozwoju we wszechświecie jest Bóg, podczas gdy oczywistym autorem przemian cywilizacyjnych jest człowiek. Korzystam też z zamieszczonego w Biblii sformułowania o stworzeniu człowieka na obraz i podobieństwo Boga. Wypływa z niego wniosek, że zarówno metody działania Stwórcy jak i człowieka powinny być podobne.

Za każdym razem, gdy Bóg coś stwarzał, zawsze doprowadzał to do doskonałości. Świadczą o tym biblijne stwierdzenia, że „minął wieczór i stał się poranek” oraz że „Bóg widział, że to było dobre”. Wyciągam logiczny wniosek: deklaracja Doskonałego Stwórcy, że coś jest dobre, oznacza doprowadzenie czegoś do doskonałości. Po tym oświadczeniu przystępował On do następnego procesu stwórczego, gdyż tamten poprzedni został już zakończony i widocznie był potrzebny nowy krok naprzód, aby mógł nastąpić postęp w rozwoju stworzenia. Tak oto wszechświat pozostaje wciąż teatrem działalności Stwórcy, to znaczy przykładem pokonywania przez Niego kolejnych szczebli ewolucji i doskonalenia wszechstworzenia. 

Obecnie, na naszych oczach, człowiek postępuje prawie tak samo w ramach rozwoju cywilizacyjnego na Ziemi. Podczas gdy w przypadku Stwórcy wyrazem Jego działalności jest funkcjonowanie Jego praw w formie ewolucji, to w przypadku człowieka te same prawa napędzają ciągły rozwój i postęp we wszelkich dziedzinach życia.

Proces ewolucji trwa od setek milionów lat, choć wbrew pozorom nie zawsze jest on ciągły. Składa się on z odcinków ewolucyjnych i skoków rewolucyjnych. Odcinki ewolucyjne to zmiany przebiegające często przez setki tysięcy lat, ponieważ zostały spowodowane przez zmiany klimatyczne i środowiskowe, mieszczące się w ogólnych założeniach przyjętych przez Stwórcę. Tymczasem odcinki rewolucyjne zdecydowanie wskazują na ingerencję z zewnątrz. Może to być oczywiście jakiś ogromny kataklizm, ale najczęściej następuje oddziaływanie ze strony konkretnego inteligentnego źródła motywowanego dalekosiężnym celem. To dotyczy zarówno Boga, jak i człowieka. Po stronie Stwórcy przykładem rewolucyjnych przemian we wszechświecie są takie zjawiska jak przetworzenie energii w materię, ożywienie materii przez powstanie w niej życia lub pojawienie się człowieka – zupełnie nowej kategorii bytu. Wszystkie one prowadzą do określonego z góry celu.

W przypadku ludzi przemiany cywilizacyjne dokonują się oczywiście w czasie o setki tysięcy razy krótszym niż zmiany w przyrodzie. Można w nich dostrzec odcinki ewolucyjne i rewolucyjne. Te pierwsze oznaczają modyfikacyjne działania w procesie przemian rozwojowych i prowadzą do maksymalnego udoskonalenia wcześniej wynalezionych osiągnięć cywilizacyjnych. Działania te kończą się w momencie dojścia do doskonałego rozwiązania, po którym kończą się możliwości dalszej modyfikacji. Wtedy, aby zaspokoić dalsze potrzeby rozwojowe, musi nastąpić rodzaj odkrywczego błysku wynalazczego lub rewolucyjnej przemiany w sposobie myślenia. Jest to oczywiście tożsame z ingerencją inteligentnego źródła, jakim jest człowiek. Podczas gdy stare rozwiązanie pozostaje w stagnacji, bieżące wysiłki ludzkie skupiają się na kolejnych fazach modyfikacji nowej metody. To z czasem również doprowadza bieżące rozwiązanie do poziomu doskonałości, co wkrótce skutkuje wykonaniem kolejnego rewolucyjnego skoku. A zatem przemiany ewolucyjne i rewolucyjne występują naprzemiennie. Widać to najlepiej w postępie techniki. Dowodem tego są na przykład kolejne rewolucyjne fazy w rozwoju informatyki, komputerów i poszczególnych rozwiązań technologicznych. Oczywiście umysł człowieka, jako inteligentne źródło twórczości, działa stale. Dlatego co pewien czas pojawiają się wielkie odkrycia czy wynalazki, które obrazują skalę odkrywczego potencjału drzemiącego w istocie ludzkiej. Przy zachowaniu odpowiedniej proporcji upodabnia nas to do Wielkiego Architekta wszechświata.

Dzięki istnieniu Stwórcy mamy stabilny układ we wszechświecie, co nie przeszkadza w jego dalszym rozwoju poprzez stałe rozszerzanie się kosmosu. Również dzięki Jego planowemu działaniu mamy na Ziemi ustabilizowane gatunki roślin i zwierząt, które przeszły proces ewolucji, choć człowiek – właściwy dziedzic tej planety – potrafi również naruszyć tę stabilizację. Nie ma jednak wątpliwości, że jedynymi zauważalnymi zmianami na Ziemi są przemiany cywilizacyjne w środowisku człowieka. W porównaniu z nimi klasyczna ewolucja praktycznie stoi w miejscu. Podczas gdy ludzkość stworzyła pismo, skonstruowała wspaniałe budowle i niebotycznie rozwinęła naukę i technikę, małpy dalej siedzą na drzewach i zajadają banany. 

Widać, że na Ziemi inicjatywę od Stwórcy przejął człowiek i chyba tak miało być od początku istnienia wszechświata.

Wracając do obecnego stanu ludzkości i opierając się na wnioskach z powyższego rozumowania, dochodzimy do smutnego wniosku, że na pewno jedynym niedoskonałym bytem we wszechświecie jest człowiek, a dokładnie jego osoba duchowa. Wynika z tego wniosek, że Bóg nie osiągnął jeszcze Swego celu i właściwa przyszłość jest wciąż przed nami. Ten problem dokładniej omówię w jednym z kolejnych rozdziałów.

Aby to lepiej zrozumieć, warto przejrzeć temat

Bóg jako Źródło Wszechrzeczy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Strona internetowa - ISTOTA -”Dotyk wieczności”